Mój sąsiad jest dzbanem




"Well, I think every girl is pretty in her own way."

MÓJ SĄSIAD
Odkąd wyjechałam na studia zaczęło się życie blokowe. Jak w starym, dobrym rapie. To niestety wiąże się nie tylko z brakiem koszenia trawy za domem. Problemem stają się sąsiedzi, których ma się bliżej niż dalej. Do tej pory nie miałam sytuacji krytycznych, ale teraz...

Moi sąsiedzi mają małe dziecko. No dziecko jak dziecko, ani to słodkie jak mały szczeniak, ani zabawne. Zwykłe małe, z rączkami, nóżkami. Wszystko na miejscu. Tylko wychowanie takie nie do końca. Wyobraźcie sobie najgorszy dźwięk jaki usłyszeliście w swoim życiu. Pisk z telewizora, widelec na talerzu, styropian. Cokolwiek. To dziecko i tak to przebije. Krzyczy jakby mu na żywca wyrywali zęby.

Wiem już po kim to ma. Jego ojciec jest jeszcze gorszy. Jak to małe dziecko zaczyna gaworzyć, to on gaworzy trzy razy głośniej, jak ono płacze, on płacze bardziej.

Zaczęliśmy więc walkę z nimi, taką krypto-walkę. Już nic nie dają krzyki przez ścianę, przekleństwa, ani stukanie. Wymyśliliśmy super pomysł. Polecam, ale tylko do 22:00. Albo 22:01, bo policja tak szybko przecież nie dojedzie.

Niemąż przywiózł głośniki, które są podobno bardzo mocne. No są, ale czemu? Nie wiem. Za pierwszym razem włączył tak głośny metal, że aż mnie zaczęła boleć głowa. Głośniki były w sypialni, my w salonie...

Jest piątek, godzina dziewiętnasta. Ja siedzę w kuchni przy stole, piszę te słowa, a w sypialni dźwięczny, basowy głos Palucha rozrywa uszy sąsiadowi.

Jestem straszna, wiem. Nie powinnam się z niego śmiać. Mam jednak argument! Wrzask, który potrafię z siebie wydać jest głośniejszy niż te głośniki. Na moje "PRZESTAŃ SIĘ DRZEĆ NA TO DZIECKO" pan sąsiad nie reaguje, na polski rap już tak.

No dobra, rap mu wybaczę, ale żeby stukać w ścianę jak leci Bohemian Rhapsody?!

Obym kiedyś nie musiała zacytować i dzwoniąc do mamy powiedzieć "mama, just killed a man".

ZMIANA
Nie wychodźmy z tematu sąsiadów. W blokach nie ma tak jak w domu. W domu samemu się segreguje, a tutaj jest odpowiedzialność zbiorowa. Każdy ma swój kluczyk do śmieci, tam jest 5 kolorowych koszy. No już nawet najbardziej aspołeczna osoba wie chyba, że plastik do plastiku, a papier do papieru.

U nas od początku pierwszym koszem był ten czarny, czyli ten na odpady zmieszane. Zaraz za nim był żółty, na metale i tworzywa sztuczne. I cyk, któregoś dnia śmieszki śmieciarze zamienili kolejność koszy.

I wszyscy jak ten jeden mąż zaczęli źle wrzucać. Zmieszane do żółtego, a tworzywa sztuczne do czarnego. Swoją drogą- ciekawe czemu mówi się o jednym mężu. Ja znam wielu, którzy poszli złą drogą.

DOPEŁNIENIE
Piszę nieszczęsne dwie prace magisterskie. Pisanie to może za duże słowo. Jedna z nich jest o kobietach w czasopismach dla mężczyzn. Żeby stworzyć jakieś badania muszę mieć gazety. Przepatrzyłam cały internet, napisałam maile. Myślałam, że już koniec. Że to nie ma sensu.

Aż w dzień, w którym miałam rozplanowany atak paniki i stworzenie dramy roku w gabinecie promotorki, niemąż znalazł te magazyny na chomikuj. NA CHOMIKUJ.PL, stronie, z której ściągałam 80% plików w gimnazjum.

I tak, moi drodzy, tworzy się dopełnienie. To nie jest tak, że jestem głupia. Po prostu czasem nie jestem zaradna, wtedy wkracza do akcji druga osoba. Kiedyś to była Matka Agatka, teraz niemąż.

Miło mieć taką prawą rękę. To tak jak Prezes ma Prezydenta. Albo jak Gargamel miał Klakiera. Rozumiecie, prezes z kotem. Heh.

SUKULENT
Byliśmy tydzień temu w Holandii. Pozwiedzać, poodwiedzać, popoznawać. Odpocząć przede wszystkim. Mamy teraz taką dziwną fazę na szukanie miejsca, w którym moglibyśmy spędzić resztę życia. Portugalia jest piękna, ale jednak nie siadła. Słowacja za droga, więc też ją skreśliliśmy, mimo mojej słabości do kultury romskiej... No i na koniec okazało się, że Holandia jest okej, ale to nadal nie jest TO.

Ale to nic. To tylko oznacza, że nie jesteśmy sukulentami.

Skończyłam ostatni sezon "Atypowego". Cudowny serial, uczący, wzruszający. Piękny. I tam jedna bohaterka powiedziała, że nie jest sukulentem, bo sukulentowi wystarczy odciąć kawałeczek i zasadzić w innej doniczce, a z niego wyrasta znów kolejna, piękna roślina.

Na sadzeniu kwiatów się nie znam. Mojej Dracenie korzenie powoli wychodzą z doniczki. Wiem jednak, że jak ktoś musi długo szukać, a potem jeszcze dłużej przyzwyczajać się do nowego miejsca, to nic złego się nie dzieje.

Dajmy sobie czas.
Mamy go jeszcze sporo.



PS: Właśnie ta piosenka dziś zabrzmiała w mojej sypialni. 


ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.

Comments