LOVE OF MY LIFE


Są takie dni, kiedy to wszystko wydaje się być takie "na styk". Autobus przyjeżdża na przystanek "na styk", ktoś odpisuje na wiadomość "na styk", herbata jest ciepła "na styk". Nawet playlista gra piosenki tak miłe, że nie mamy zamiaru ich przełączać. Wtedy wszystko jest takie "na styk".

Zdarza mi się również, że filmy i seriale są takie "na styk". Choć właściwie czasem wolałabym, żeby były albo bardzo dobre, albo przeokropnie złe.

Dreszcze na moim ciele powoduje bardzo dużo czynników. Zimny wiatr, ciepłe pocałunki na karku. Dobra muzyka, dźwięki i głosy.

Półtoragodzinne ciarki miałam na filmie "Bohemian Rhapsody". Chciałabym wam opowiedzieć dlaczego.

BO CHCĘ
W filmie Freddie Merkury jest przedstawiony tak jak chciałam, tak jak sobie to wyobrażałam przed jego oglądnięciem.

Jest kimś odważnym, kto wie czego chce. Zaczynam śpiewać sam sobie życzenia urodzinowe? Bo chcę. Zmieniam imię i nazwisko? Bo chcę. Jak bardzo nienawidzimy takich osób? Oj jak bardzo.


TALENT
Freddie miał niesamowity talent, nie tylko do tworzenia muzyki i śpiewania. Dostał także w zestawie talent do bycia sobą, do odwagi, do komponowania własnej rzeczywistości, pięknej, misternie utkanej, doskonałej i urokliwej.

Mi Pan Bóg dał w prezencie talent do pieprzenia głupot. Lubię mówić, jeszcze bardziej lubię pisać. Niestety w większości moich słów wyczuwam brednie, które mnie mocno paraliżują i zasmucają. Pisząc tekst na bloga zastanawiam się pięć razy zanim go opublikuję. Po publikacji czytam go jeszcze co najmniej trzy, żeby pousuwać ewentualne błędy. Wszystko po to, by czuć się lepszym.

Mógł mi dać ten Pan Bóg inny talent, ale nie wiem czemu nie dał. Może rodzice go czymś zdenerwowali, albo dziadkowie, albo przodkowie sprzed pięciuset lat.

Mógł mi dać talent do kajakarstwa. Ale nie dał. Wiem to, bo boję się kajakować. Mógł mi dać talent do elektromechaniki, ale nie dał. Wiem to, bo byłam na matfizie. Mógł mi dać talent do śpiewania, to poszłabym do The Voice of Poland, ale nie dał. Wiem to, bo kiedyś moja koleżanka powiedziała, że fałszuję.

Nie wstydzę się swojego fałszu. Tylko Bóg może mnie osądzić.

Szkoda tylko, że jak byłam małym nasionkiem osądził mnie na tyle surowo, żeby dać talent do pieprzenia głupot. Głupotek. Bzdur. Idiotyzmów.

Mógł mi dać cokolwiek. Dał to. I staram się z tym żyć.


PRACA
Freddie dużo pracował. Nagrywanie studyjne i koncertowanie to praca fizyczna, prawda? Według mnie tak. Pot, łzy i krew na dłoniach perkusistów są chyba idealnymi przykładami.

Zgadzam się z tym, że praca fizyczna jest trudniejsza od psychicznej. Tam może bowiem wysiąść wszystko. Razem z rozumem i honorem, to już wiem z doświadczenia.

W pracy przy komputerku bolą plecki, bolą paluszki i oczka, ale przecież można to jakoś załagodzić.

OTÓŻ NIE MOI DRODZY. Wiecie co boli w takiej pracy najbardziej? Wieść o tym, że pieprzenie głupot jest twoim jedynym talentem?

Też. Wieść o tym, że nigdy nie będziesz dość dobry, dość perfekcyjny i że nigdy nie będziesz miał dość dużego doświadczenia. Nawet tego "na styk".

FILM
Film miał być dokumentem i biografią. Przed pójściem do kina zupełnie niepotrzebnie weszłam na strony z recenzjami. Niektórym widzom polały się łzy, innym przekleństwa rzucały się na język.

Film miał być dokumentem i biografią. Ja nastawiłam się najbardziej na seksownego Freddiego, bo nic mnie tak chyba nie kręci w facetach jak odwaga do bycia sobą i spełnianie się zawodowo.

Film miał być dokumentem i biografią. I był, ale jednocześnie był jednak bardziej koncertem. Choć w tym roku byłam na wielu, choć słuchałam rapu, słuchałam Sławomira śpiewającego "We are the champions"... Tak seans w kinie podobał mi się najbardziej.

Nie jestem dobrym recenzentem filmowym. Co wiele razy widzieli moi bliscy, np. wtedy, kiedy na samym początku "Suicide Squad" zasnęłam i obudziłam się dopiero na końcu filmu. Jedno wiem jednak na pewno- "Bohemian Rhapsody" polecam z całego serca, bo mimo że rozumiem tych, którzy liczyli na lepsze, erotyczne smaczki, to dla samej muzyki powtórzyłabym to wyjście jeszcze raz. A potem jeszcze raz i jeszcze raz.

Aż piosenka "Love of my life" weszłaby mi do głowy już kompletnie i na zawsze.



ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.

Comments

  1. Uwielbiam czytać Twojego bloga! Nie tylko dlatego że kiedyś przez chwile było nam dane pracować razem ale dlatego że zawsze wszystko opisujesz w punkt! Brawo!

    ReplyDelete

Post a Comment