Oprócz mózgu podnieca także nagość


Monika Brodka weszła w polski show biznes w 2003 roku, kiedy to postanowiła wziąć udział w trzeciej edycji bardzo znanego programu "Idol". Wygrała go w pięknym stylu, co pamiętam, a miałam zaledwie kilka lat.

Zaraz po wygranej wydała pierwszy album, na którym znajdował się hit hitów - "Dziewczyna mojego chłopaka". Umówmy się, każdy wie, że jak zwykle to Monika wykręca numer swojego kolegi.

Potem ukazał się album "Granda" w 2010 roku i trochę pozmienialiśmy podejście do młodej Moniki śpiewającej, że głęboko w środku tam otwiera ci swój świat, otwiera wszystko to, co w sercu ma. Piosenka "Saute" jest dźwięczną inspiracją mojego dzisiejszego tekstu.

Mamy 2018 rok. Na YouTube'a wjeżdża Monia śpiewająca cover "Wszystko, czego dziś chcę" Izabeli Trojanowskiej. Piosenki, którą jak byłam mała rodzice puszczali w tv i mówili, że ta Izka to szalona była. Szalona, bo chce lecieć do nieba - myślałam. Po latach, albo inaczej, po wejściu w śmieszny etap pre-dorosłości, w końcu zrozumiałam o jakim niebie Izka śpiewała i o jakim podrywie słodko mruczy Monia.

WSTYD

Nagość jest zjawiskiem całkiem normalnym i zwyczajnym. Urodziliśmy się nadzy, kąpiemy się nadzy. Nie powinno to być więc tematem tabu.

Nagość kojarzy nam się jednak najczęściej z seksem, a seks jak to seks - ze wstydem. Dlatego więc nie dziwi mnie wcale, że kawałek odkrytego ciała wzbudza i pobudza różne skrajne emocje.

Cały ten szum i wariactwo zaczęły się mniej więcej w czasach ultra dawnych, czyli wtedy gdy Ewka zjadła jabłko, a Adaś miał przez to przerąbane. Wtedy otworzyły im się oczy obojgu i poznali, że są nadzy. Spletli więc liście figowe i zrobili sobie przepaski. (Rdz 3,7)

Potem szło już tylko gorzej, bo Jezus stwierdził, że nagość jest haniebna, przez co ludzie uznali ją za jeden z grzechów prawie głównych. Prawie, bo grzechów głównych jest tylko siedem. To taki chwyt marketingowy dla chrześcijan. Siódemka jest szczególna, bo tyle dni ma tydzień (i w tyle dni Bóg stworzył latające gwiazdki), bo Kain miał zostać pomszczony aż siedem razy, bo generalnie Jezus tak umiłował sobie liczbę, że w samej apokalipsie chodził pomiędzy siedmioma świecznikami, albo ściągał 7 ksiąg.

Taki trochę dzień świra, albo może i świat świra?

Wtem wszedł w artystyczne progi renesans, który to wydał na świat Santi, czy Michała Anioła. Pokazano gołe dupki Trzech Gracji, albo Dawida z małym przyjacielem. Nagość zaczęła być pojmowana już bardziej jako artyzm i coś co inspiruje.

W polskiej telewizji, pierwszy polski biust należący do Polki Hanny Skarżanki, Polacy zobaczyli w 1951 roku. Żałuję, że nie da się zobaczyć reakcji polskich rodzin na pierwsze polskie piersi, w polskiej telewizji. Musiało być gorąco.

Według statystyk z 2017 roku, około 80% Polaków ogląda pornografię. 80% to tak, jakbyście ty i twoja dużo młodsza siostra stronili od nagości z całej rodziny erotomanów (w tym matki, ojca i mieszkającej z wami babci).

Jak więc wstyd ma się do chęci oglądania uprawiających seks obcych ludzi? Proste, co je twoje, to je moje, co je moje, to ni rusz. Pornografia jest dla oglądającego spektaklem, a nie uprawianiem auto-seksu.

Wstyd spowodowany nagością jest więc czynnikiem, który ukształtowała nasza własna, polska pruderyjność.

CZYNY
Podstawowym czynem związanym z nagością jest oczywiście zrzucanie ubrań, które jest dość prostym zadaniem. O ile nie masz ubranego gorsetu, tu zaczynają się już pewne schody. O ile również twoje ciało nie jest zabliźnione. W takim wypadku, tak jak i ja, wstydzisz się ran bardziej niż kawałka odkrytej piersi.

Nagość jednak, w moim mniemaniu, ma też inne, niecielesne oblicze.

O ile stanie bez ubrań przed oglądającym może przyprawić nas o rumieniec i dreszcze, o tyle obnażenie siebie z uczuć, emocji, myśli, odkrywanie kurtyny zasłaniającej całą naszą chorą psychikę, jest dużo trudniejsze.

Uprawianie seksu bowiem daje nam szybką przyjemność, orgazm, uczucie bliskości i intymności. Fajerwerki kończą się w momencie zakończenia seksu. Wtedy znów zostajemy sami. Mimo że obok nas śpi ktoś, kto choć tak mocno szarpie, drapie i gryzie, nie dogryzł się jeszcze do naszego środka.

Wtedy zaczynamy zastanawiać się czy to dobrze, że cielesność i psychiczność są tak odrębnymi sferami, że mur oddzielający je można porównywać do muru berlińskiego z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy zaczynamy czuć się źle.

Nagość jest podniecająca, jest inspirująca, jest naszą własnością. Możemy ją kochać i nienawidzić. Możemy się nią chwalić, ale i bać się jej.

Ważne jest, by nasza nagość nie ograniczała się tylko do nudnego rozpięcia spodni i zdjęcia majtek. Powinna być również rozmową, płaczem, albo tak jak została opisana w jednym z magazynów psychologicznych "Charaktery": powinna być warunkiem czułości. 


Wszystko, czego dziś chcę, pamiętaj o tym. Polecieć chcę tam i z powrotem, z ramion twych wprost do nieba. 

ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.

Comments