Nikt nie będzie mówił mi jak mam się kochać




W pierwszej klasie podstawówki mieliśmy książki od Ekoludka. W 2004 roku dzieci miały się interesować e-kologią, a nie e-sportem. Ekoludek uczył nas dlaczego nie wolno palić papierosów, pić alkoholu, ani wyrzucać zużytych prezerwatyw gdzie popadnie.

Pamiętam szczególnie jedno zadanie. Musieliśmy nakleić zielone lub czerwone naklejki przy obrazkach, na których Ekoludek ewidentnie oszczędzał wodę, albo miał to gdzieś.

Jako, że od małego kąpię się pod prysznicem i wiem jak dużo czasu potrafię tam spędzić, zaznaczyłam, że Ekoludek marnuje więcej wody właśnie stojąc, aniżeli leżąc w wannie. Oczywiście to był błąd. Oczywiście młoda i gniewna Zuzia nie odpuściła i się kłóciła.

Jak to możliwe, że Ekoludek wlewa kilka litrów do wanny i marnuje tym samym wodę? Teraz już wiem, że i owszem- 10 minutowa rundka pod prysznicem jest mniej więcej tak samo zła jak i kąpiel w pełnej wannie, ale żeby stać aż tyle czasu pod natryskiem to trzeba mieć naprawdę spory problem w głowie, albo naprawdę dobrą piosenkę.

Później było już tylko gorzej. W drugiej klasie, tuż przed Pierwszą Komunią, pokłóciłam się z moim kolegą, bo był głupi i powiedział, że moja ówczesna koleżanka jest głupia. Jak był na tyle głupi, żeby to powiedzieć to zasługiwał na najgorsze. Uderzenie krzesłem w plecy. I okazało się, na moje nieszczęście, że dziewczynki nie mogą się bić, bo są wtedy bardzo głupie.

Od zawsze miałam ustalone w głowie pewne zasady, które dość mocno różniły się od tych głoszonych przez moje rówieśniczki. Mi Matka Agatka wpoiła, że chłop to chłop, ma dwie rączki tak samo jak ja, więc jest w stanie zrobić sobie kanapeczki i kawusię.

Abstrahując od mleka i pewnych zasad wyssanych z mamy, jedyne co mi zostało z dzieciństwa to ciągłe kłótnie. Mam rację, bo ją mam. Bo to moje życie i przeżyję sobie je jak chcę. Bo nikt nie będzie mi mówił co mam robić, co mówić i jak się kochać.

Byli tacy co próbowali, a nawet próbują do dziś… Naiwniaki.

Miałam kiedyś znajomych, którzy strasznie chcieli mi wejść do łóżka. Autentycznie. Nie tak jak sobie teraz to wyobrażacie, w bieliźnie, a potem bez. Rozpędzali się i wskakiwali w brudnych buciorach węsząc zapachy innych chłopaków.

Autentycznie.

Wiele się od tamtej pory nie zmieniło, bo choć nie mam z nimi już kontaktu, to nadal od czasu do czasu wsłuchuję się w opowieści o księżniczce Zuzi i jej dziesiątkach niewiernych poddanych. Zawsze chciałam być Kopciuszkiem, a nie Królową Śniegu, ale jak to mówią- jak sobie wyścielisz taką księżniczką się obudzisz.

Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, by komentować życie innych, a o swoim żenującym zachowaniu zapomnieć? Bardzo, a nawet bardzo, bardzo.

Jak na początku jeździłam pociągami z K. wmawiałam mu, że nie wolno siadać ani z przodu- bo ktoś może z naprzeciwka do nas wjechać, ani z tyłu- bo drugi pociąg może za mocno przyspieszyć. Najlepiej jest siadać na środku i on biedny mi uwierzył. I siadał. Zawsze na środku.

Uznałam to więc za taką strefę bezpieczeństwa i do was, moi kochani współ-łóżkowcy, też podchodzę tylko od środka. Nie podam wam pierwsza ręki idąc z przodu, nie poklepię was po ramieniu idąc z tyłu. Powiem wam, z zaskoczenia, z samego środeczka, że właściwie mnie to wszystko nie obchodzi.

PS: Ten kto najgłośniej krzyczy, najbardziej się boi.
PS2: Matka Agatka ma dziś urodziny, więc jak sobie przed snem myślicie o własnych marzeniach to proszę, pomyślcie o marzeniach mojej mamuśki, co by jej się też spełniły. Kocham Cię Mamo. 


ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.

Comments