Oceń złego, oszczędź mi tego.


Często próbuję wyłapać te produkcje, o których dobrze mówią moi znajomi. Ich ocena bowiem jest dla mnie dużo ważniejsza, niż ocena przypadkowych osób z internetu. Tak też udało mi się zakochać w "Orange is the new black" i w "Narcosie". Właśnie o tym drugim chciałabym coś wam powiedzieć.

Od zawsze miałam pewien dziwny problem z okazywaniem uczuć podczas oglądania filmów i seriali. Nie dość, że rzadko wzruszałam się na scenach ze śmiercią ludzi, a zawsze na tych gdzie umierały zwierzęta, to zdarzało mi się zasnąć na filmie akcji w kinie z pełnym, bardzo mocnym nagłośnieniem, a w domu wpatrywałam się w nudne dramaty.

Pablo Escobar jest człowiekiem legendą. Z twarzy podobny do typowego, wręcz klasycznego wujka Leszka, z wąsem zapuszczanym od lat 70. Wszyscy jednak doskonale wiedzą, że nie można oceniać książki po okładce, a w tym przypadku to już powinno być karalne.

Co jednak sprawiło, że jego historia po raz pierwszy od dawna mnie wzruszyła? Może to, że Pablo pochodził z biednej rodziny, a doszedł tak daleko. Może to, że mimo swoich złych zamiarów dbał o matkę, żonę i dwójkę dzieci jak mało który mężczyzna.

Escobar spalił dolary, by jego córce i żonie było ciepło. Większość facetów spaliłoby córki, by dolarom nie było zimno.

W ciągłej walce o własną definicję wolności na każdym kroku liczyła się dla niego rodzina, co jest dość kontrowersyjne w momencie oglądania serii zabójstw niewinnych ludzi przeprowadzonych przez pracowników Pabla. Dążenie do władzy i nieustannych zysków przysłoniło mu oczy na faktyczny stan bezprawności, choć nadal nie do końca, nie tak jak każdy by się tego spodziewał.

Nie jestem więc pewna jak ocenić barona narkotykowego, który w swojej nienawiści i agresji widział potężne i wytłumaczalne argumenty. Wiem, że stworzył on piekło w kolumbijskim raju i to na pewno skłania mnie do potępiania jego osoby, ale z drugiej strony- gdybym miała stanąć na miejscu jego żony i być w nim tak strasznie zakochana, miałabym z pewnością straszną, wewnętrzną kłótnię emocjonalną.

Abstrahując jednak, sam serial powinien być bardziej doceniony za muzykę. "Todo En La Vida", "Melancolía" czy najpiękniejsze "Tuyo", które od dwóch tygodni jest moim dzwonkiem na telefonie. Do tego język hiszpański i przepiękne sceny w górach i lasach. Majstersztyk.

Tak właśnie Pablo Escobar w moich oczach zabłysnął nie jako król kokainy, ale jako przyjemnie wyglądający pan z wąsem, wielkim brzuchem i manią podciągania spodni.



ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH. 

Comments